jajka smakulska zaproszenieMiejska Biblioteka Publiczna w Koninie zaprasza na wystawę rzeźbionych jaj autorstwa Izydory Smakulskiej, które odbędzie się 29 lutego o godz. 17.00 w siedzibie biblioteki przy ul. Dworcowej 13.

 

MBP w Koninie, 24 lutego 2016

Domowa pracownia pani Izydory Smakulskiej jest magicznym miejscem na mapie Konina. Na ścianach wiszą półki pełne pisanek, zdobionych niczym jubilerskie cacka. Zdobyły wielkie nagrody i stały się znakiem rozpoznawczym autorki. Niedawno, jak zawsze w czasie karnawału, Pani Izydora rzeźbiła i malowała maski. Są piękne. Ich nabywcy mogli się poczuć na imprezach karnawałowych jak w Wenecji.

Pierwszy raz w życiu odwiedziłam Wenecję, będąc już na emeryturze. Moi synowie Marek i Krzysztof pracują we Włoszech. Jeden z nich mieszka niedaleko tego miasta i zaprosił mnie do siebie. Byłam oczarowana. W sklepiku zobaczyłam mieniące się wszystkimi kolorami maski, starałam się zapamiętać wszystkie szczegóły zdobienia - opowiada pani Izydora.

Sama o sobie mówi z przy mrużeniem oka - „jajcara”. Prawda jest jednak taka, że to, czym się zajmuje, potrafią zrobić tylko cztery osoby w Polsce! Pani
Izydora rzeźbi w wydmuszkach za pomocą dłuta dentystycznego. Wykorzystuje wszystkie jajka: kurze, kacze, gęsie, a nawet strusie. Jej małe dzieła stoją w domach polityków znanych z pierwszych stron gazet. Proszą  o nie również goście z zagranicy.


Jak to możliwe, że delikatna wydmuszka nie pęka?
Pani Izydora tajemnicze się uśmiecha. - Trzeba mieć do jajka ciepłą rękę. Gładkie jak alabaster, aksamitne, jednolite, chropowate... Skorupka skorupce nierówna - wyjaśnia. - Najlepsze są te gładziutkie. W chropowatych wystarczy pęcherzyk powietrza i kilka godzin żmudnej pracy idzie na marne.
Długo mogłaby wspominać dramatyczne przypadki, kiedy jej dzieła trafiały do kosza. Pół biedy, jeśli wydmuszka była cała. Wtedy dziurkę zakrywała maleńkim bursztynkiem. Często jednak z pracy nie zostawało nic.

Maluje, rzeźbi, wycina. W domowych gablotach ma pięknie zdobione jaja. Izydora Smakulska z Konina mówi, że ma hopla na punkcie jaj. Co to oznacza?

Jej ekspozycja jest nietypowa. To kolekcja malowanych i ażurowych jaj, które wycina od kilkunastu lat. Wycinać w skorupkach nauczyła się w Niemczech. Rozwija ten talent i robi coraz bardziej skomplikowane wzory. Można powiedziedzieć, że to rzeźbiarka „w jajach”. Przez wiele lat była księgową, ale artystyczne zamiłowania drzemały w niej od dawna. Na emeryturze, po odchowaniu czterech synów, ma czas na swoją pasję. Poświęca temu wiele godzin.

Rzeźbi jak dentysta w zębach. Otwory w gęsich, kurzych i strusich jajach układa według własnych pomysłów. Izydora Smakulska to jedna z czterech takich artystek w Polsce.

67-letnia mieszkanka Konina jest na emeryturze. Wcześniej była księgową, ale
zawsze w niej dusza artysty. Prócz nawiercanych w bogate wzory jaj jeszcze maluje i robi maski weneckie. Ale w pracowni najbardziej przyciągają wzrok "konińskie  jaja”. Zwykle robi koło pół tysiąca jaj w roku. Na tegoroczną Wielkanoc będzie ich mniej. Pani Izydora ma kontuzję palca wskazującego, którym podtrzymuje wydmuszkę podczas robienia otworów. To bardzo utrudnia pracę. Ale prawdziwa artystka-pasjonatka, pomimo utrudnień i tak rzeźbione jaja wykonała. Misternie wyciętymi  wydmuszkami interesują się biznesmeni, którzy w Wielkanoc ustawiają jajka na biurkach, znajomi i czytelnicy, którzy dotarli do niej przez Internet albo prasę.

Ostatnio jej ażurowe jaja wykonane na podobieństwo haftu richelieu pojechały do Niemiec i Anglii. Gdy z nią rozmawialiśmy, pakowała cztery sztuki do Ustronia. - Jak to jest, że skorupki w podróży nie kruszą się, że jeden biegun jajka trzyma się z drugim, gdy pomiędzy nimi są wycięte na kształt niteczek setki pręcików i dziurek? - pytamy. - Trzeba wierzyć, że są mocne na słowo honoru, - żartuje i dodaje: - Każde jajko trafia do specjalnej kąpieli. Skorupki moczą się w roztworze z żywicy. Dzięki temu przypominają porcelanę.

lzydora Smakulska szlifuje jajka dopiero od kilku lat. Nauczyła się tej sztuki od niemieckiego artysty.

Głos Wielkopolski, tekst: Beata Pieczyńska, 25 marca 2015